A jednak Karpaty
Plan mojej wyprawy był bardzo prosty, samotnie dojechać rowerem do Morza Czarnego przez Słowację, Węgry i Rumunię, z czego dwa pierwsze traktując tylko jako tranzyt, a skupiając się tylko na zwiedzaniu ostatniego kraju. Piękno Karpat zweryfikowało jednak wszystko, ale o tym w dalszej części. Chcąc wykorzystać mniejszy ruch na drogach wyprawę rozpoczynam w przeddzień święta Najświętszej Marii Panny. Pogoda od samego startu nie dopisuje, jest pochmurnie, mgliście […]