Jak tam w Kirgistanie
Końcem lipca lądujemy w Biszkeku, który mimo kurzu, upału i szalonego ruchu ulicznego okazał się być bardzo przyjemnym miastem. Składamy rowery i porannym pociągiem dostajemy się do Balykchy na zachodnim końcu ogromnego jeziora Issyk-kul. Podróż pociągiem ciekawa, tania i mocno przyspieszająca integrację z kirgiskim folklorem. W Balykchy pierwszy kontakt z kumysem, czyli przefermentowanym końskim mlekiem, kwaśnym napojem bardzo popularnym w każdej jurcie. Stamtąd też zaczynamy rowerową […]